09-18-2013, 03:25 PM
OK, po pierwsze nie jestem elektronikiem z wykształcenia nie umiem Ci w "naukowy" sposób wytłumaczyć, ale mogę opisać jak działa na podstawie obserwacji z życia wziętych.
Jeśli chodzi o tranzystor to zależy na jakie napięciu będzie działać układ i jaka moc grzałek
Częstotliwość PWM w LK to min 2,6kHz - przy grzałkach stosuje się 100-500Hz, ja mam nawet 61Hz. Jeśli chodzi o dzielnik częstotliwości to nie wiem, nie odpowiem.
Teraz tak.
Prawidłowo kolejne grzałki powinny być załączane jak wzrasta natężenie prądu w układzie - tak mówi teoria. Zrobienie układu załączającego kolejne grzałki w zależności od prądu jest dość skomplikowane. Poza tym osobiście nie jestem przekonany czy tak byłoby najlepiej.
Ja wyszedłem z innego założenia:
Panele dają jakąś max ilość energii przy max nasłonecznieniu (umowny punkt mocy - parametry podane przez producenta panela), np. 10A przy 200V. Jak świeci słabo to dają np 5A przy 200V. Zaokrągliłem dla łatwiejszego liczenia.
I teraz tak, jak świeci mocno to podłączymy grzałkę 1000W i panele będą trzymać 200V przy 5A. Ale jak spadnie nasłonecznienie to od razu spadnie napięcie, bo panele będą w danym momencie przeciążone. I w danym momencie, żeby utrzymać znamionowe napięcie panel może dać przykładowo tylko 3A. Żeby tak zrobić możemy mieś kaskadę, ale żeby płynnie zmieniać obciążenie musieli byśmy mieć np. 10 grzałek każda po 100W lub lepiej 20 grzałek po 50W. W zasadzie jest to raczej niewykonalne.
Stosując przykładowo 3 grzałki po 330W każda uzyskamy bardzo duże skoki napięć, bo w danym momencie panele dają np. 450W, czyli załącza się 330W, ale to jest za mało i załącza się kolejne 330W = 660W. Ale to jest za dużo i po chwili 330W się wyłącza. W tym momencie panel daje nadal daje 450W czyli za dużo na jedną grzałkę i po chwili włącza się znowu druga grzałka 330W, co znowu powoduje przeciążenie i spadek napięcia w układzie - i tak w kółko. Robi się nam dyskoteka z co chwila włączanymi i wyłączanymi grzałkami. Wiem, można ustawić histerezę lub opóźnienie reakcji, ale panele dają najwięcej prądu przy określonym prze producenta poziomie napięcia. Duże skoki napięcia powodują to, że układ "głupieje" i nie wysysamy z paneli całości prądu. Bo raz znacznie przeciążamy układ, a po chwili bierzemy tylko część energii. Pamiętajmy też, że grzałka najlepiej grzeje jak jest zasilana swoim napięciem znamionowym. Dlatego ja "pilnuję" napięcia w układzie w okolicy 220-230V.
Teraz jeśli chodzi o PWM. Tam sterowanie polega na zmianie wypełnienia, czyli na różnicy długości czasu z "0" i "1". Wszystko to milisekundy. W zasadzie uzyskujemy coś w rodzaju kaskady, która załącza się kilkadziesiąt lub kilkaset razy na sekundę. W zależności jaki jest "zapas" prądu w instalacji grzałki dostają napięcie np. 10% czasu albo na 90%.
Nie umiem Ci tego inaczej wytłumaczyć, ale działa.
Przeważnie mam wypełnienie poniżej 100%, a wieczorem woda gorąca - para leci z kranu. Czyli działa.
Jeśli chodzi o tranzystor to zależy na jakie napięciu będzie działać układ i jaka moc grzałek
Częstotliwość PWM w LK to min 2,6kHz - przy grzałkach stosuje się 100-500Hz, ja mam nawet 61Hz. Jeśli chodzi o dzielnik częstotliwości to nie wiem, nie odpowiem.
Teraz tak.
Prawidłowo kolejne grzałki powinny być załączane jak wzrasta natężenie prądu w układzie - tak mówi teoria. Zrobienie układu załączającego kolejne grzałki w zależności od prądu jest dość skomplikowane. Poza tym osobiście nie jestem przekonany czy tak byłoby najlepiej.
Ja wyszedłem z innego założenia:
Panele dają jakąś max ilość energii przy max nasłonecznieniu (umowny punkt mocy - parametry podane przez producenta panela), np. 10A przy 200V. Jak świeci słabo to dają np 5A przy 200V. Zaokrągliłem dla łatwiejszego liczenia.
I teraz tak, jak świeci mocno to podłączymy grzałkę 1000W i panele będą trzymać 200V przy 5A. Ale jak spadnie nasłonecznienie to od razu spadnie napięcie, bo panele będą w danym momencie przeciążone. I w danym momencie, żeby utrzymać znamionowe napięcie panel może dać przykładowo tylko 3A. Żeby tak zrobić możemy mieś kaskadę, ale żeby płynnie zmieniać obciążenie musieli byśmy mieć np. 10 grzałek każda po 100W lub lepiej 20 grzałek po 50W. W zasadzie jest to raczej niewykonalne.
Stosując przykładowo 3 grzałki po 330W każda uzyskamy bardzo duże skoki napięć, bo w danym momencie panele dają np. 450W, czyli załącza się 330W, ale to jest za mało i załącza się kolejne 330W = 660W. Ale to jest za dużo i po chwili 330W się wyłącza. W tym momencie panel daje nadal daje 450W czyli za dużo na jedną grzałkę i po chwili włącza się znowu druga grzałka 330W, co znowu powoduje przeciążenie i spadek napięcia w układzie - i tak w kółko. Robi się nam dyskoteka z co chwila włączanymi i wyłączanymi grzałkami. Wiem, można ustawić histerezę lub opóźnienie reakcji, ale panele dają najwięcej prądu przy określonym prze producenta poziomie napięcia. Duże skoki napięcia powodują to, że układ "głupieje" i nie wysysamy z paneli całości prądu. Bo raz znacznie przeciążamy układ, a po chwili bierzemy tylko część energii. Pamiętajmy też, że grzałka najlepiej grzeje jak jest zasilana swoim napięciem znamionowym. Dlatego ja "pilnuję" napięcia w układzie w okolicy 220-230V.
Teraz jeśli chodzi o PWM. Tam sterowanie polega na zmianie wypełnienia, czyli na różnicy długości czasu z "0" i "1". Wszystko to milisekundy. W zasadzie uzyskujemy coś w rodzaju kaskady, która załącza się kilkadziesiąt lub kilkaset razy na sekundę. W zależności jaki jest "zapas" prądu w instalacji grzałki dostają napięcie np. 10% czasu albo na 90%.
Nie umiem Ci tego inaczej wytłumaczyć, ale działa.
Przeważnie mam wypełnienie poniżej 100%, a wieczorem woda gorąca - para leci z kranu. Czyli działa.
<t></t>